sobota, 3 stycznia 2015

Agresja w Chorobie Alzheimera - jak sobie radzić?

W literaturze dotyczącej choroby Alzheimera spotkać można dane, które mówią, że agresywne zachowania towarzyszą ok. 40-50% chorym. Z doświadczenia w pracy z osobami chorymi mogę powiedzieć, że faktycznie blisko połowa rodzin boryka się stale lub czasowo z tym poważnym i trudnym tematem, jakim są agresywne zachowania chorego.

Należy przede wszystkim pamiętać, że agresja nie jest celowo wymierzona w opiekuna, a jest skutkiem uszkodzenia struktur mózgowych - chory nie panuje nad zachowaniami.

Na przykładzie mojej pracy przytoczę przykłady agresji z którą ja sama się spotkałam:
  • wyrzucanie z domu - standardowe zachowanie wielu osób w stosunku do osób mało znanych, niepoznawanych w danej chwili
  • wyzywanie w sposób zupełnie niecenzuralny, wulgarny i niekontrolowany
  • gryzienie i drapanie - mniej spotykane, jednak kilka razy miałam z tym kontakt, proszę mi wierzyć, że kiedy się nie spodziewamy np. wykonując toaletę, ubierając, nawet nie zdążymy zareagować, a już  mamy na ręku odcisk uzębienia
  • kopanie - dominują osoby leżące, które nie chcę być przebrane, umyte
  • plucie- standard przy jedzeniu, kiedy chory nie chce jeść, pić i w atakach agresji
  • krzyczenie - najczęstszy przejaw agresji
  • rzucanie przedmiotami - w zasadzie wszystkim co jest pod ręką
  • prowokacje słowne i fizyczne np. "i co uderzysz mnie?" - mimo, że osoba ta nie była bita, "wyrzuć mnie z domu..." itp.
Wydawać by się mogło, że osoba starsza chora, nie ma siły by dotkliwie uderzyć, rzucić czymś itp., ale nic bardziej mylnego, efekty takich ataków przerastają często wszelkie wyobrażenia o możliwościach osób chorych. Znane mi przypadki to np. 86 latka w araku szału była w stanie przewrócić ciężką ławę ze szklanym blatem, starszy ledwie chodzący mężczyzna zrobił duże wgniecenie ścianie rzucając, docelowo w żonę wazonem, a osobiście zostałam kiedyś uderzona drzwiami, z takim impetem, że nie wiem czy sama umiałabym tak nimi trzasnąć.

Poza trudnościami czysto fizycznymi w takich atakach, dla opiekuna i rodziny trudne emocjonalnie jest to, że ich bliscy atakują ich mimo troskliwej i pełnej ciepła opieki. Wstydzą się przed osobami obcymi i rodziną kiedy bliscy przeklinają, krzyczą i zachowują się niestosownie podczas ich wizyt.
Kiedy najczęściej dochodzi do aktów agresji:
  • chory nie rozumie sytuacji w której się znalazł, nie poznaje osób lub nie rozumie co się do niego mówi
  • czynności wykonywane są zbyt szybko, chory jest poganiany
  • występują zmiany w rozkładzie dnia, które utrudniają rozumienie czynności dnia
  • chory jest przymuszony do czynności, których nie chce wykonywać
  • jest to reakcja na ból, zniecierpliwienie, emocje, których nie umie chory określić
  • przyczyną mogą być też niedobrane lub źle dobrane leki
  • dużo osób na raz, hałas, nowe osoby, dźwięki i obrazy
Jak postępować?
  • Przede wszystkim zachować spokój, nawet jeśli agresja chorego budzi w nas agresję, a często niestety tak jest, kiedy opiekun zmęczony codziennym zmaganiem doznaje agresji.
  • Należy spróbować odwrócić uwagę chorego na temat neutralny, coś co zaangażuje go np. oglądając coś, zmieniając miejsce (np. idąc do pokoju osób). Praktycznie może to wyglądać tak, że nasz chory zaczyna krzyczeć, awanturować się, a my mówimy np. zobacz wyszło słońce, ładna dziś pogoda i zachęcamy do patrzenia przez okno, możemy zapytać czy wie może czy dziś ciepło itp. Bardzo często taki zabieg się udaje i skutecznie odwraca uwagę.
  • Nie dajmy się sprowokować, reagujmy spokojnie - Sytuacja przykładowa: podajemy choremu kolacje, a on krzyczy: " nie będę tego jadł, wyrzuć to, nie będę z wami siedział..." tłumaczenie, że powinien jeść, że ma usiąść itp. sprawią, że chory jeszcze bardziej będzie się denerwował. Warto stwierdzić: "dobrze, nie jedz, jak będziesz głodny zapraszamy na kolacje." Chory za parę chwil ochłonie, zapomni i wróci jeść. 
  • W sytuacjach wymyślonych przez niego, nierealnych, nie tłumaczmy choremu, że to nie istnieje, a raczej zadeklarujmy nasze zrozumienie Przykład: Chory: "ona zabrała moją książkę i schowała i nie chce oddać, albo wyrzuciła" nie mówimy mu, że takiej  książki nigdy nie miał i to wymyślił lub nikt mu nic nie zabrał, ale deklarujemy, że później jej poszukamy lub powiemy tej osobie, że ma oddać. Chory zrozumiany w trudnej sytuacji wyciszy się. 
  • Działajmy słownie, nie próbujmy chorego wiązać, zamykać w pokoju bo może zrobić sobie krzywdę, a na pewno nie poprawi to jego stanu psychicznego
  • Poprośmy o pomoc lekarza, który wesprze nas lekami wyciszającymi lub regulującymi samopoczucie chorego. Nie bójmy się, że całkiem otępimy chorego lekami, na dobrze dobranych lekach będzie funkcjonował bez problemu z sennością, a zniwelujemy agresję
  • Dajmy sobie więcej czasu na czynności dla chorego trudniejsze
  • Mówimy co chcemy robić a nie działajmy z zaskoczenia np. chcąc robiąc toaletę ciała chorego poinformujmy go nawet kilka razy, że jest taka potrzeba. Zapytajmy czy jest gotowy lub róbmy przerwy w czynnościach jeśli się denerwuje. Zdaję sobie sprawę, że rodzina często nie ma czasu na rozmowy, negocjacje, dyskusje z chorym, ale niestety taka jest specyfika choroby i każdy pośpiech to sytuacja niezrozumiała i trudna dla chorego.
  • Myślimy swoimi kategoriami, a osoba pod opieką jest chora i nie ma takiej percepcji jak my zdrowi, nie nadąża... Spróbujmy zacząć myśleć w kategoriach: "to osoba chora, nie mogę wymagać jak od zdrowej"
  • Spróbujemy eliminować sytuacje, które naszym zdaniem rodzą agresje. 
  • Jeśli nie radzimy sobie z agresją poprośmy o pomoc lekarza, psychologa, doświadczonego opiekuna i niech oni dadzą nam rady w konkretnych sytuacjach. Ja też chętnie pomogę nawet na odległość przez kontakt na blogu.
  • Pochowajmy ostre przedmioty, ciężkie i takie, którymi chory może zrobić krzywdę sobie lub komuś.
  • Wyjaśnijmy bliskim i przyjaciołom, że nasz podopieczny jest chory, nie wstydźmy się jego i jego zachowań.
Bardzo ważne dla opiekuna
  • nie bierzmy sobie do serca tego co chory wykrzykuje pod naszym adresem
  • agresja podopiecznego nie jest winą opiekuna, to kwestia choroby i poczucia bezradności
  • mówiąc potocznie: nie nakręcajmy się z chorym wzajemnie, to opiekun musi być stroną panującą nad emocjami
  • nie bójmy się prosić o pomoc!

38 komentarzy:

  1. Bardzo mądry i potrzebny blog i wszystkie informacje na temat zachowań agresywnych właśnie tak wyglądają...ale jak radzić sobie z tymi emocjami negatywnymi które nagromadzony się w środku u opiekuna?jak się ich pozbyć aby nie zwariować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chodzę do psychologa, bo inaczej nie poradziłbym sobie sam ze sobą. Ojciec jest chory na alzhejmera, żona się leczy z alkoholizmu. Ojciec jest agresywny, ale ciekawe, że ta agresja jest wymierzona w moją żonę. W mojej obecności jest powolny i zachowujący wszelkie oznaki niedołęstwa starczego(93l); w czasie mojej nieobecności zaczyna zachowywać się agresywnie, a ostatnio nawet przy mnie potrafi być złośliwy, robi na przekór. Są sytuacje, że ciężko mi zapanować nad sobą, ponieważ żona jest jeszcze rozchwiana emocjonalnie i to wszystko razem obciąża mnie do tego stopnia, że chcąc ich uspokoić głośno zwracam się do nich w trybie rozkazującym - prawie krzyczę. Posłuch jest, ale obciąża to moje sumienie, nigdy wcześniej nie wyobrażałem sobie, że dla utrzymania równowagi rodzinnego współżycia (nawet w chorobie) będę dochodził do tak skrajnych zachowań.

      Usuń
    2. Są na to sposoby,przede wszystkim,jezeli nie radzisz sobie ze stresem na codzień i nie masz wypracowanych mechanizmów obronnych i regulacyjnych nawyków-będzie co ciężko. Co mam na myśli np.działalność artystyczną: malowanie,lepienie w glinie,taniec,śpiew,gra na instrumentach itd.,sam kontakt ze sztuką juz pomaga-koncert,wyprawa do galeri (sztuka to wyrazanie siebie,mysli i emocji-pozwala zrzucić ciężary), poezja,pisanie pamiętnika,wygadanie się. Sprawianie sobie drobnych przyjemności(znajdź czas);kąpiel ze świecami,olejkami zapachowymi i relaksującą muzyką,lody,czekolada,oglądanie komedii. Zadbaj o ciało: sen,dieta ale przede wszystkim sport(uwalnia endorfiny-hormony szczęścia). Umiejętność wyłączenia się-zapanowania nad gonitwą myśli, co do zrobienia,co zrobiłem/łam,rozwazanie zachowań swoich i innych-to jest potrzebne ale nie cały czas,to wzbudza lęk,złość,frustrację. Często wpędzamy się noepotrzebnie w poczucie winy z powodu naszych reakcji i wtedy robimy więcej dla podobiecznego niz powinniśmy,ofiarujemy pełne zaangazowanie i cały czas,bo tak trzeba-nie! Trzeba oddzielić co było grubą kreską i zacząć od nowa, umieć odmawiać bez agresji-czekać az zapomni,nie tłumaczyć,nie wywierać presji i nie robić wszystkiego czego podopieczny chce,bo ulegamy szantazom emocjonalnym i obwiniamy się o stan podopiecznego,ale nic naprawdę nie da się zrobić-niech sobie szaleje, wyjdzmy z pokoju i zostawmy go samego,niech płacze,niech rzuca przedmiotami(zlikwidujmy w jego otoczeniu wszystkie przedmioty,ktorych moze uzyć-niech ja na plastikach nawet,zdemontuj drzwii lub zamykaj na klucz-dostosuj mieszkanie jak dla dziecka). Znajdź czas dla siebie! Jakoś musisz to zgrać abyś mógł/mogła pobyć chwilę sama/sam i złapać oddech. Zawsze możesz zamknąć się w łazience ew.
      Jak sobie radzić? Zdystansować się i być elastycznym. Lepiej olewać niz za bardzo się wczuwać i przejmować-naprawdę to działa! Nie tłumaczyć nic choremu,nie wymagać,trzeba w sprytny sposób dać mu iluzję samodzielności np jezeli nie pamięta gdzie są kubki,a chce sam sobie wziąć weź ty 1 dla siebie przy nim,pomagaj,róbcie wszystko razem-jezeli jest samodzielny w miarę. Nie rób wszystkiego za podopiecznego-proś go o pomoc w prostych czynnościach domowych,aby czuł się potrzebny,pytaj o zdanie w taki sposob aby mogł ci udzielić odpowiedzi!

      Usuń
    3. Dziekuje pani Karolino za ten blog i teraz informacje dot.Alzheimera. Pracuję jako opiekunka w Niemczech,ale tylko dorywczo i właśnie pierwszy raz wczoraj miałam szokujacą sytuację z podopieczną.Wcześniej miałam do czynienia tylko z łagodnym przypadkiem, bez agresji,wiec szok był ogromny,jak pani postanowiła mnie wyrzucić z domu. Opanowałam się na szczęście, porozmawiałam z synem potem, ale on nie ma pojęcia o tej chorobie.Więc zero pomocy raczej z jego strony,uwaza to za objaw złego dnia po prostu a nie atak choroby. Jeszcze troche tu muszę zostac ze wzgl.na kontrakt,ale widzę,że będzie ciężko..Najgorsze, że ta kobieta nawet poza fazą choroby,do południa jestw miarę ok, cały czas uważa, że nie chce aby ktoś obcy platał jej się po domu, nawet najmilszy i najbardziej pomocny. Zreszta ona oczywiscie pomocy nie potrzebuje. c
      Czy mogłaby mi Pani coś poradzić jak przetrwac jeszcze miesiąc, skoro dodatkowe leki nie wchodzą w grę...- dziękuje, beata

      Usuń
  2. Najlepiej pobiegać lub poćwiczyć. Pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  3. witam mój tata ma alzheimera i za nic w świecie nie chce oddać mi kluczyków do auta (dodam, ze to moje auto). Nawet zapasowe kluczyki gdzieś zabrał. Juz nie mam sily prosic sie o wlasne auto. Co zrobic? Jak mu wytlumaczyc ze juz nie powinien jezdzic samochodem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi się odnieść bo nie wiem jaki jest stan taty i na ile rozumie, ze jest chory. Jeśli tata faktycznie sobie i innym zagraża jeżdząc autem, to należy postąpić konkretnie i stanowczo nie na zasadzie wiecznych proszenia taty przez dziecko. Jesli stan taty definitywnie wskazuje na to, że nie powinien prowadzić auta zawsze można też to sądownie załatwić jako zakaz ze względu na stan zdrowia. Dobrze wyjaśnić tacie z czego wynikają obawy, ale też nie odpuszczać bo jest to kwestia zdrowia i życia jego i innych ludzi. Poza tym Pani ma prawo jezdzić własnym autem, nie jest Pani dzieckiem, które prosi tatę ale dorosłą kobietą, która ma prawo decydować i z takiej pozycji bym jednak do tego podeszła jeśli spokojne rozmowy nie przynoszą efektu.

      Usuń
    2. Nie,niczego nie wyjasniac choremu to wzmaga agresję,a i tak noc nie zrozumie a paranoje i natrectwa nie znikną! Definitywnie zabrać kluczyki i klucze od domu! Jak pyta gdzie są to kłam ile wlezie,wymyśl dobra hostoryjkę,trochę się powkurza ale mu przejdzie,zapomni i nigdy nie pokazuj,ze je masz i masz auto. Jezeli nie jesteś właścicielm jak najszybciej załatw to umową notarialną,darowizny,kupna-sprzedazy-jakkolwiek. Ojca mozesz sądownie ubezwłasnowolnić jezeli zagraża sobie i otoczeniu,mueisz to udowonić,ale wtedy przy kazdym badaniu lekarskim musisz być i ty za niego wyrazasz lub nie zgody na wszystko.
      Co do Pana z żoną z problemem alkocholowym i ojcem z Alzheimerem,żonę polecam odesłać na terapię do ośrodka zamknietego z dala od domu,bo w takiej atmosferze nie wyzdrowieje nigdy. Ona potrzebuje spokoju i twojego wsparcia. Namów ją wszelkimi sposobami,jest np w pieknym pałacyki z lasem taka placówka w Mosznie czy Mesznej,jakoś tak,mają stronę chyba. Wyjscie z alkocholizmu bez zmiany otoczenia i profesjonalnej opieki i dyscypliny jest trudne. Dla ojca tez są ośrodki,ja wiem,ze w Polsce się utarło,ze nie wypada,ale choroba rodzica może zniszczyć rodzinę a w psychice zostawić trwałe ślady. Postaraj się o dofinamsowanie albo chociaż pielegniarkę srodowiskową czy pomoc z jakiejś organizacj: czerwony krzyz czy coś przy myciu,podawaniu leków itd. Sam wszystkiego nie zrobisz. Nikt nie jest superbochaterem,nie bój się poszukać pomocy i przyznać,ze nie dajesz rady,bo cię to dobija i za duzo kosztuje-to normalne i nie ma mocnych. Ty na urlop :)

      Usuń
  4. Witam. Jestem opiekunką osób starszych w Niemczech. Byłam opiekunką w szpitalu. To z jakimi przypadkami spotkałam się przerosło mnie dosłownie. Podczas rekrutacji do pracy słyszałam "tylko proszę nie bić". Byłam w szoku jak można bić osobę starszą. Po przyjeździe pierwszy raz miałam panią kochaną. W drugiej pracy wariatkę. Dosłownie chorą psychicznie. Jako osoba pełna wiary w pracę, znosiłam przez 3 tygodnie obelgi, wyrzucanie z domu. Któregoś dnia nie wytrzymałam. Po prostu. Pani weszła do kuchni i darła się jak codzień. Nie pamietam momentu jak wzięłam patelnię i mówię do niej po polsku "wypierdalaj bo ci zaraz przypierdolę". Musiałam być bardzo przekonująca i z tą podniesioną patelnią, że o dziwo Pani więcej do kuchni nie weszła. Nigdy potem nie obraziła żadnego mojego dania że to gówno i tak dalej. Przysięgam, że gdybym ta pani mnie uderzyła, oddałabym w 100%. Jestem osobą wykształconą medycznie, opiekuńczą. Lubię moją pracę. Powiem tak że po tym zdarzeniu byłam tam 3 miesiące i na koniec pani była nawet zadowolona. A my wspólnie grałyśmy w gry nawet. Wiedzialam kiedy ma gorszy dzień, wtedy omijałam. Ale Ona WIEDZIAŁA keidy do mnie nie podchodzić. I oto chodzi w opiece. W drugiej pracy bylam u małżeństwa z Alzheimerem pani była kochana a mąż dostawał wariacji. Chciał mnie bić bo mu chowałam wszystko np. okulary które miał na sobie, recepty które wsadził. Raz jak się zamachnął, a ja złapałam jego rękę a mam siły sporo i wykręciłam tak że aż wrzasnął. I mu powiedziałam żeby to było ostatni raz bo pożałuje. Jakoś o dziwo niby demencja, alzheimer, drugi raz nie podszedł do mnie z wrzaskiem tylko grzecznie pytał. Zawsze pytał czy nie widziałam tego czy tamtego. I oto chodzi. Nie o znęcanie się nad słabszymi, Ci seniorzy z moich obserwacji dobrze widzą, dobrze słyszą, i kojarzą. Nie przypomną sobie imienia ale odróżniają dobre osoby od tych złych. I jak seniorzy wyganiają, należy się spakować i dobrze postraszyć rodziną. A rodzina nie chce mieć za bardzo kłopotu i wsadzi do domu pomocy. Opiekunka jest alternatywą dla seniora. A on doskonale wie. Doskonale. Dlatego nie nalezy pobłazać bo na głowę wejda. Cierpieć, nie spać. A już być przez seniora bitym bo jest chory. Raz powienien senior uderzyć. Raz. A drugi powienien on dostać. Tak aby odczuł. Co TO BÓL. Nastepny raz nie uderzy. To tak tak z małym dzieckiem. Nie odczuwa bólu bo wszyscy się z nim pieszczą. Ale jak mam da klapsa, zastanowi się czy uderzyć kogoś. Mam nadzieję że ten wpis nie zostanie usunięty. Pomoże wielu ludziom. Nie mówię bić, cieszyć się że ktoś płacze, dręczyć. ale opieka to najgorsza praca jaką można wykonywac z takimi ludźmi. Pogadajcie z opiekunkami jakie piekło przechodzą. Ja nie przechodzę. A pracuję sporo. I nawet ten dziadek zwracał się do mnie szfowa. Że jestm porządna. Tak, tak, szacunek jest bardzo ważny w tej pracy. A jak nie da rady DPS i spacyfikowanie lekami. Tam się nikt nie męczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co Pani opisuje to nic innego jak przemoc wobec chorego i nigdy nie powinno do tego dojść. Dla mnie nie ma wyjaśnienia dla takiego zachowany. Pracuję od wielu lat i jak ktoś faktycznie ma wiedzę o chorobie i umie pracować z chorym bez problemu opanuje nawet osobę z nożem biegającą bez użycia siły.

      Jestem daleko zdegustowana tym co Pani pisze i przykre jest to, że osoby chore które nie panują nad sobą ze względu na chorobę doświadczają przemocy od osób, króre mają im pomagadać. Przykre...

      Usuń
    2. Owszem, jest to trochę droga na skróty,ale inaczej jest jeśli opiekujemy się kimś bliskim, dużo łatwiej nawet zaakceptować tą agresję, a inaczej jednak jeśli chory kompletnie odrzuca obecność całkiem mu nie znanej osoby opiekuna, na dodatek żyjącego na jego koszt w jego domu. Juz sam ten fakt budzi agresję i powraca jak bumerang w gorsze dni. Przemoc nie jest najlepszym wyjściem nigdy, ale czemu opiekun ma byc non stop bity, kopany i opluwany-Bo taka praca pewnie. Ja tez uwazam że wiekszość świetnie wyczuwa strach u opiekuna i jego słabe punkty, a jak zauwazyłam w praktyce najdłużej wytrzymują z takimi chorymi ci opiekunowie, ktorzy jakoś trzymaja ich w ryzach, skoro rodzina i chory chcą mieć komfort spokoju i mieszkania w domu. W tej pracy nie chodzi też o to, aby chory wykończył opiekuna mentalnie,bo to nie jest dobre dla nikogo, a poza tym wg mnie ogromną rolę gra charakter osoby chorej, typu dobra czy zła osoba...

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być elastycznym i zapobiegać. Traktować,ze tak powiem troche "jak psa" ale nie o wulgarność mi tu chodzi-już tłumaczę. M w domu psa,którego strasznie kocham i mam go od szczeniaka. Kiedy był mały sikał w domu i duzo niszczył,uciekał,miał jeszcze rozne lęki bo był ze schroniska,piszczał w nocy,chodził,nie dawał spać. Pies NIE ROZUMIE CO ROBI W NASZYM KONTEKŚCIE KULTUROWYM, nie rozumie co to sofa i dlaczego patyk mozna gryźć a sofy juz nie. I NIGDY TEGO NIE ZROZUMIE i nie wymagajmy tego od niego! Zapobiegajmy!!! Bądzmy elastyczni i sprytni! Tzn co zrobiłam z psem: sikał w domu-zostawiałam stare reczniki z podlozoną folią i wychodziłam czesciej,czytałam,zdobywałam wiedzę,dowiedzialam sie,ze malenstwo jak i dziecko nie potrafi utrzymac,bo nie ma wyrobionych mięśni-nie wolno bic i tresować,bo to problem fizjologiczny,nie zachowania,nie odbierać personalnie-zwierze nas kocha jak mamę i zrobi dla nas wszystko CO MOŻE. Miałam rozne pomysły. Gryzienie sofy: bał się butelek plastikowych-kładłam butelki na sofie,mozna urządzic 1 pokoj psu gdzie niczego nie zniszczy,jezeli mamy duzą łazienke a nie mamy pokoi to tam urzadzić super legowisko i bawialnię z sikalnią na czas pracy. Nie dawał spać: zmeczyc w ciągu dnia,wybiegać, nie pozwalac spac w dzień-na spacerek lub zabawa jak zasypia. Mozna wziąć do łózka lub w poblizu lozka legowisko i rękę na psa,parę pierwszych dni szczeniak odłączony od mamy musi czuc bicie serca. Nie chce jesc zmiana karmy i mieszanie jej z miesem i ttm co lubi,krojenie na drobne kawałki. Część pokoju mozna ogrodzić i wydzielić psu,jest tyle rzeczy w sklepie. Nauka chodzenia bez smyczy najpierw na bezpiecznym na poczatek zamknietym terenie (boisko,plac zabaw),potem otwartym terenie gdzie widać psa bez psów,aut i ludzi-łąka,plaża wieczorem itd Wołanie po imieniu zawsze,jednym imieniem i jak przyjdzie nagradzać smakołykiem,nie przyjdzie ignorować-nawet jak długo nie przychodzi nagradzać głaskami i dobrym tonem glosu i smakolykiem ze przyszedł za kazdym razem!
      Ta metoda działa tez w szpitalach psychoatrycznych,nazywa się miłość :) ZŁE ZACHOWANIA SIĘ IGNORUJE, DOBRE NAGRADZA-ZERO KAR I TŁUMACZENIA!!!!, DBA SIĘ O SPEŁNIENIE POTRZEB CHOREGO,KTORE GO USPOKAJAJĄ I USZCZĘSLIWIAJĄ, PLAN DNIA SCISŁY, DAĆ SAMODZIELNOŚĆ LUB CHOCBY ILUZJĘ SAMODZIELNOŚCI!!! KAZDY CHCE BYĆ POTRZEBNY!! Nie robic wszystkiego za podopiecznego,nie zmuszac do niczego!
      Ta metoda zadziała i z dziecmi,i z męzem,i z psem,i z chorym.

      Usuń
    2. Zapomnialam dodac,ze trzeba być pomyslowym,kreatywnie rozwiazywac problemy i byc elastycznym i umiec zachowac dystans i zapanowac nad emocjami. To jest absolutna podstawa i zadanie dla kazdego czlowieka,niestety większosc uwaza,ze za ich emocje i reakcje odpowiedzialni są ludzie z zewnatrz-bo on mnie zdenerwował,bo pogoda,bo sytuacja... Nie! Pora wziąć odpowiedzialność za swoje emocje i reakcje a taka sytuacja z chorym to świetna okzaja do nauki opanowania :)
      Jak wiem jak trudne moze to być ale chory nie rozumie,nie kontroluje emocji,bo ma zniszczony mózg,ma paranoje,schizy i haluny i nie zmienisz tego,nawet leki sa czesto bezsilne,bo działają na nerwy a tam nie ma nerwów w zniszczonym mózgu! To,ze nam sie czasem wydaje,ze chory jest normalny i rozumie wszystko to nasza nadinterpretacja często. Tak samo jest z psami. Ani pies ani chory-nie robi nam na złość,bo tego nie potrafi! Chcesz zobaczyc jak mysli taki czlowiek? Daj mu do ulozenia proste puzzle. Chorzy ukrywają symptomy choroby, udają normalnych a czesto poprostu nasladują osoby w otoczeniu,bo noe wiedzą jak mają zateagowac. Natomiast wyczuwają emocje i jezeli bedziwsz zdenerwowany chory tez bedzie. Co nie znaczy,ze odpowiadasz za jego wszystkie emocje,moze byc zly lub smutny bez przyczyny z powodu iszkodzenia mozgu. Kiedy to sobie naprawdę uswiadomimy wszystko jest o wiele prostsze. Podobnie jest z wszystkimi ludźmi-kazdy zyje w swoim swiecie. Nie ma sensu obciazac sie odpowiedzialnoscią i poczuciem winy za wszystko co inni robią,myslą i sądza na twoj temat-to jest ta pulapka. Jezwli wydaje ci się,ze jak bedziesz dla kogoś miły to on dla ciebie tez to jestes w blędzie. Kazdy ma jakies traumy i obciazenia psychiczne,ktore skrzywiaja jego postrzeganie i reakcje-jezeli się z tego nie uwolni. Nie próbujmy miec wplyw na rzeczy,na ktore nie mamy wplywu. Nie jestesmy w stanie zmienic choroby ani kontrolowac czyjegos zachowania, mimo to wielu ludzi probuje poczynając od wlasnych dzieci; siedź prosto,nie smiej się glosno,ludzie patrzą, włóż czystą koszulkę. Są pewne granice i trzeba być konsekwetnym czasem ale jezeli ktos nie zagraza sobie ani innym tylko myje i stawia szklankę inaczej niż my,gotuje makaron inaczej,ubiera się nieporadnie i bardzo wolno-pozwólmy mu na to. Czesto ludzie w domach tresują dzieci i psy robiac im krzywdę,i większosc z nas była tak wychowywana-karami i zakazami,ale to nie jest własciwy sposób. Tak jak nie mamy wplywu na to,ze dziecko ma mase niespozytej energii,ktora chce wyladować,chce biegac,skakac,zdzierac kolana,brudzic się,pytać i zagladac w kazdą dziurę i powinnismy mu na to pozwolić zamiast stosowac zakazy: nie biegaj,zachowuj się i straszyć: ludźmi,ktorzy patrzą,złym panem,ktory cie zabierze,oddaniem dziecka komuś i wzbudzaniem lęków i paranoi,bo chcemy mieć chwilę spokoju i nie chce się nam zajmować dzieckiem,bo jest uciążliwe a nam się pomysły kończa na zabawy-tak samo z osobą starszą zamiast zakazywać i straszyć znajdzmy jej zajęcie! Niestety podopieczny wymaga naszej uwagi niemal cały czas jak dziecko,trzeba umiec byc elastycznym i znalezc konsensus.i wymyslec wiele kreatywnych rozwiązań aby wszyacy byli zadowoleni i wypoczęci.

      Usuń
    3. Nie da się zyc z 2 czlowiekiem i tym bardziej sie nim opiekowac jezeli sami mamy niepoukladane w glowie i w zyciu. Nie wszystko musi być idealnie ale plan,konsekwecja,kontrola emocji,empatia,wiedza,umiejętność kochania i dawania siebie i innych jest niezbedna. Tego się trzeba uczyć i nie jest to łatwe. Jezeli jestesmy obrazalscy,uparci bez sensu,władczy,stosujemy szantaze emocjonalne-bo brakuje nam wiedzy i nie umiemy logicznie argumentowac i wyrazac potrzeb,bo nie chciało nam się nad tym nigdy zastanowić i poczytać,poprobowac jak rozwiazac dany problem i chcielibysmy wszystko od razu i zeby sie zawsze udawało,zeby nie wtjsc na glupka to niestety...Jestesmy leniwi lub nie umiemy odpoczywać,zarozumiali i nietoleranctjni i wydaje nam sie,ze wszyscy myslą i postrzegaja swiat tak jak my i siedzą w naszych glowach i wiedzą co my myslimy,i jak sie nie domyslają to robią na złość,a my znamy ich myśli i sa zawsze negatywne lub nie własciwe-to są objawy fobii społecznej i depresji. Z tego sie trzeba leczyć,mozna samemu z odpowiednią wiedzą i wsparciem i trzeba się uczyć tolerancji,cierpliwości,wybaczania,autokontroli kazdego dnia. I oceniac siebie bardzo krytycznie ale nie użalać się nad sobą i nauczyc sie dziekowac za krytykę i odmienną opinię innych,doceniac inność i innowację. Rezygnowac ze starych nawyków i codzień robic cos nowego lub trochę inaczej-tylko wtedy nasz umysł bedzie uważny i czujny i elastyczny,gotowy na to co nadejdzie i pozbawiony oczekiwan i rozczarowań oraz myslenia zyczeniowego np chcialbym aby mój tata był spokojny,ale nie jest i nie będzie co powoduje frustrację,bo chcielibysmy zeby było inaczej. Tego wszystkiego trzeba sie uczyc codziennie przy kazdej okazji; czekając w kolejce,znosząc czyjeś obelgi,stojąc w korku. Sami siebie denerwujemy i nie mamy o tym pojęcia,a nazywając wciąż innych w glowie głupimy robimy sobie krzywdę i jesteśmy w ciąglym stresie
      Robimy to po to aby nie rozwiązywać problemów,bo skoro inni są glupi to nie mają racji i nic nie da się zrobić,bo gdyby o coś im chodziło,o coś by walczyli-wtedy bylby problem do rozwiązania ale wolimy nic nie robić. Praca z emocjami czyjejś osoby wymaga od nas żelaznej kontroli własnych emocji,a nie zrobimy tego w 2 dni,i jezeli się nie zdystansujemy taka chora osoba zniszczy nam zycie,a raczej sprowokuje nas do zniszczenia go sobie samemu. Takze ostrzegam-to powazna sprawa.

      Usuń
  6. Pani Paulino, dziękuję za wiadomość.
    Przede wszystkim dobrze ustalić dlaczego się pakuje. W sensie poznania jej wersji. To o tyle ważne, że byc może jest coś co można inaczej "ograć" i zredukować to pakowanie. Jesli da się z babcią rozmawiać prosze jaa zapytac dlaczego się pakuje, dokąd jedzie itd. To ważne, bo są różne tego przyczyny (w mojej pracy miałam kilka takich osób). Może nie czuje się bezpiecznie i wyjezdza - pytanie czemu sie nie czuje bezpiecznie, może za kims teskni i chce jechcać. Czasem w takich sytuacjach wystarczą rozmowy na ten wazny dla chorego temat. Jeśli stan jest na tyle powazny, że babcia nie rozumie rzeczywistości i żyje fikcją mozna grac w jej grę i nie zaprzeczać, nie mówić ze to bez sensu co robi, tylko np. poprosic zeby jeszcze została troche itp. Brzmi absurdelanie, ale chory ma świat, który istanieje w jego głowie i każde wyprowadzenie do z tego świata może prowadzic do agresji. Jesli chodzi o błahe sprawy prosze sie poobserwować co tę agresję budzi pod tym kątem - kiedy najczęściej dochodzi do aktów agresji:

    chory nie rozumie sytuacji w której się znalazł, nie poznaje osób lub nie rozumie co się do niego mówi
    czynności wykonywane są zbyt szybko, chory jest poganiany
    występują zmiany w rozkładzie dnia, które utrudniają rozumienie czynności dnia
    chory jest przymuszony do czynności, których nie chce wykonywać
    jest to reakcja na ból, zniecierpliwienie, emocje, których nie umie chory określić
    przyczyną mogą być też niedobrane lub źle dobrane leki
    dużo osób na raz, hałas, nowe osoby, dźwięki i obrazy

    Trudno mi doradzić na odległość, ale przede wszystkim prosze sprobować dowiedziec się czemu się pakuje. Jesli to nie pomaga dobrze się skontaktowac z geriatrą i ustawić babcie na leki przeciwlękowe, zwykle łagodzi to objawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo poprostu pakowanie zpstawic i zaalceptowac i nic z tym nie robić,moze robi to kompulsywnie? Zostawic parę ubran-niech sobie pakuje,przeciez nie robi nikomu krzywdy? Po co to zmieniać? Babcie mają rozne przymusy,jedne chowają coś ciagle i szukają, inne dzwonią do rodziny ciągle,inne wkładają kurtke w lato-zostawić absolutnie nic z tym nie robić. NIE REAGOWAĆ w 1 fazie bo bedzie agresywna,jezeli sama do ciebie przyjdzie sprobuj zwrócić jej uwagę na coś innego i zająć czymś innym ale nic na siłę.

      Usuń
  7. Pozdrawiam . Witam w klubie. Jestem jedynaczką. Opiekuję się mamą (87 lat ) , która jest bardzo sprawna fizycznie (48 kg) . Niestety nie radzę sobie z jej zachowaniem .Nie wiem czy to demencja , czy choroba o której Pani pisze. Byłam u kilku psychiatrów . Z uśmieszkiem mówili...urojenia...na to nie ma lekarstwa. Lekarz rodzinny mówi...w razie czego...dom pomocy... Praktycznie od śmierci taty ( 11 lat) nie mam swojego życia. Tato miał raka, był leżący . Niestety to co mówi mama jest straszne. Ona właściwie nie mówi a krzyczy, że jestem hitlerowcem ( mama taty była Niemką ) , że ją szarpię , że chcę aby zwariowała , że wyskoczy przez okno. Mama bierze leki na nadciśnienie. Często w takiej sytuacji daję jej krople walerianowe . Na noc bierze 25 mg Ketrelu. Mieszka w swoim mieszkaniu na piętrze. Na dole w tym samym domu zamieszkuje córka z rodziną . Mam od nich wsparcie. My z mężem mieszkamy 100 m dalej . Jestem u mamy 50 razy w ciągu dnia. To ja ją karmię , sprzątam , chodzę na spacery. Jednak wystarczy , że odwiedzi mnie koleżanka a moja mama wpada w gniew. O wyjeździe na zakupy nie ma mowy. Najgorsze w tym wszystkim jest to , że ona przez całe życie kochała tylko siebie .Po śmierci taty związała się z panem , który podobnie jak tato robił wszystko tak jak sobie życzyła. Dlatego czasami jest mi trudno odzielić gdzie choroba , a gdzie rzeczywistość. Pozdrawiam. Cecylia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego jej nie oddasz do domu opieki? Po co i dlaczego ty i sasiedzi mają się nia zajmowac? Ja tego nie rozumiem.

      Usuń
    2. witam! na moją mamę ketrel źle wpływa, byla jeszcze bardziej pobudzona i wrociliśmy do ranofrenu który wcześniej dawaliśmy ( małe dawki ) chociaż jak to zwykłam mówić ze ta choroba jest nie przewidywalna. w ciągu dnia tyle zmian nastroju ...

      Usuń
  8. Witam. Mam pytanie chodzi mi o mojego sąsiada który ma Alzheimera. Czy można podawać leki na tą chorobę bez zobaczenia pacjenta? Ciekawi mnie to gdyż córki tego pana podają mu leki od lekarza który go nawet nie widział i sąsiad wogole nie podnosi się z łóżka po podawaniu tych leków. Czy to normalne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry. Moim zdaniem podawanie leków na własną rękę nie powinno być uznawane za rzecz normalną. Są to leki oddziałujące na ośrodkowy układ nerwowy i złe ich dobranie może powodować uszkodzenia mózgu, ale także przytępiać poznawczo, w zakresie woli i możliwości działania itd. Jeśli to leki powodują unieruchomienie to jest to przemoc i powinno się na to reagować. Cenne, że jest pani czujna na sytuacje osoby chorej.

      Usuń
  9. Szanowni Państwo zwracam się z uprzejmą prośbą o wypełnienie mojej ankiety dla opiekunów osób z chorobą Alzheimera. Jestem studentką V roku psychologii GWSH w Katowicach i mam ogromne trudności z zebraniem materiału do pracy naukowo-badawczej do pracy magisterskiej.
    https://docs.google.com/forms/d/1L6DzWtnHu1VlH1YvM29J4kLG79VFiO1xJT3jSQ6lI-o/edit?usp=drive_web

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja matka też ma rozpoznanie choroby alzheimera, jest agresywna w słowach ale i czynach, rzuca się do bicia, wygania z domu, krzyczy, że wszystkim powie jaka jestem dla niej niedobra a nawet posła, mam wyrażenie, że robi to z premedytacją. Nie lubi gdy ktoś przychodzi do nas do domu, nie mogę się spotykać że znajomymi bo jest awantura, że jestem egoistką i myślę tylko o sobie, szuka wrogów wokół siebie, wszyscy są niedobrzy, ja jadę na lekarstwach uspokajających, tylko pytanie ile mogę tak ciągnąć, boję się, że jak wystartuje jeszcze raz do mnie z pazurami to w końcu nie wytrzymam i oddam, mam już śladu po podrapaniach, a agresja wciąż się nasila. Pomocy jak sobie poradzić i nie zwariować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze Panią rozumiem. Mam 60 lat. W kwietniu minęło 9 lat od mojej gehenny z matką. W chwili, kiedy to piszę, ona jak czołg niszczy wszystko na swej drodze. Już trzeci dzień chodzi, krzyczy, wiąże tobołki, bo wojna, gromadzi zapasy, kopie mnie, kiedy chcę ją przebrać, nie chce pampersa, a narobi i na podłogę, położy się w to i nie da się podnieść. To trwa trzy, cztery dni, aż się zmęczy, poobija, nogi popuchną. Nic na nią nie działa. Jest jak zombi. Ma 94 lata, jest drobna, a połamała mi wczoraj taboret i urwała klamkę. Potem dwa dni i dwie nice śpi, a później od nowa. Psychotropy zamiast na głowę, to działały na nogi. Wstawała i przewracała się...Nikt mi nie powie, że tu można coś wytłumaczyć, wypytać, złagodzić. To tylko teorie. Praktyka jest o wiele straszniejsza. W moim układzie to ja jestem ofiarą tej strasznej kobiety, która kiedyś mnie urodziła, ale nigdy nie była kochającą matką, tylko sierżantem. Dlaczego nie oddam jej do placówki? No cóż, presja społeczna - rodzina i wieś. Jednak po moich doświadczeniach wszystkim radzę - jeśli chcecie zachować szacunek dla siebie i chociaż odrobinę dla matki czy ojca, nawet przez chwilę się nie wahajcie i oddajcie do ośrodka. Mój wampir energetyczny wyssał ze mnie wszystko - radość życia, energię, pozbawił życia rodzinnego i towarzyskiego. Ja, osoba wykształcona, powinnam posłuchać rad znajomych, a nie robić za siłaczkę. Uwierzcie mi - w relacji chory z demencją - opiekun w gorszej sytuacji jest opiekun. Za późno się zorientowałam, że ja się nią opiekuję, a ona mnie niszczy. Poradami teoretyków można sobie między bajki włożyć.

      Usuń
    2. Po pierwsze droga Pani,sprawa dotyczy Waszej relacji z całego życia, jak Pani: określiła nigdy nie była dobrą matką. I to Pani wciąż projektuje. Zamiast oddać do osrodka za wszelką cenę chce Pani udowodnić sobie i jej,że jest Pani dobrą córką,a ona się myliła i źle Panią oceniła,oddając ją przegrałaby by Pani "bitwę" o rację pt.kto jest gorszy. To nie z powodu troski opiekuje się nią Pani,tylko z powodu wstydu, co inni powiedzą, egoizmu: muszę udowodnić wszystkim i jej,ze jestem dobrą córką,bo matka źle o mnie mówiła, niezaleczonych kompleksów: jestem złą córką,moja matka mnie nie kaceptuje,więc nikt nie zna mnie lepiej,więc jestem nie warta milości i zasługuję na takie traktowanie. Sprawa się pogłębia koedy rosnie Pani irytacja i frustracja,brak opanowania wzbudza coraz większe poczucie winy i beznadziejności, które nakręcają cały mechanizm. Przez lata złych relacji przyzwyczaiła się Pani do myślenia o sobie w kategoriach osoby pokrzywdzonej-ofiary,uzależniła też Pani mózg od negatywnych emocji. Nie może byc Pani ofiarą osoby, która działa nieświadomie. Być może Pani matka z powodu przeżytych traum miała zaburzenia psychiczne dużo wcześniej i krzywdziła Panią. Jednak jest Pani już osobą dorosłą i wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy,bo nie uczymy się na studiach jak radzić sobie z emocjami,i jako osoba dorosła sama jest Pani ODPOWIEDZIALNA ZA SWOJE EMOCJE, za stany jakie Pani przeżywa. Mogła Pani się wyprowadzić z dala od toksycznej osoby dawno temu,ale nie zrobiła Pani tego,ponieważ "lubi" Pani postrzegać siebie jako ofiarę. To usprawiedliwia wiele rzeczy i zwalnia Panią z wielu obowiązków na codzień np.kontroli emocji,wybuchów i płaczu,stanów depresyjnych,bo matka mi robi,a nie ja robię to sobie sama. Nikt poza Panią nie siedzi w Pani głowie i nikt nie każe Pani użalać się nad sobą,być smutną czy sfrustrowaną. Pani i tylko Pani kontroluje swój własny mózg,i proszę mi uwierzyć na razie na słowo,ze jezeli zacznie Pani sama odpowiadać w 100% za siebie,stanie się Pani samodzielna w czynach,myślach i reakcjach nikt nie będzie w stanie wyprowadzić Pani z równowagi,żadna sytuacja. Szczęście i spokój pochodzi z wewnątrz. Wiem co mówię,przeżyłam ciężkie i bolesne choroby,urazy,utratę rodziców,biedę,bogactwo,pracowalam w szpitalu i opiekowałam się osobami starszymi z demencją,a spełniłam każde swoje marzenie,osiągnęłam wiele sukcesów na różnych polach,mimo,iż ludzie mówili,ze to niemozliwe. Przezyłam utratę dzieci i znęcanie się matki nade mną,samobójstwo i alkocholizm ojca i brata i potrafię cieszyć się życiem i mam gdzieś co sądzą o mnie inni-po 1: TEGO NIE WIEM I NIE PRZEWIDZĘ! Skąd więc u Pani ta pewność,ze Panią wysmieją jezeli odda Pani matkę? Z mojej pracy w szpitalu wynikało czesto,ze osoby opiekują się szalonymi seniorami głównie ze względów finansowych. Proszę mi uwierzyć,to nie chodzi tylko o chorobę,którą mozna wytlumaczyć wiele rzeczy. Proszę być ze sobą szczerą w 100% i znaleźć powody,dla których robi Pani coś czego nie chce. REALNE POWODY! Proszę przestać się oszukiwać i robic z siebie świetą cierpiącą Pietę i zastanowić się nad potrzebami,plusami i minusami sytuacji oraz krokami jakie może Pani podjąć i rozwazyć wszystko,łącznie z oddaniem matki,sprzedażą domu i wyjazdu do miasta,bądź innej wsi,gdzie bedzie Pani mogła zacząć wszystko od nowa,zupełnie anonimowo,odciąć się od bolesnej przeszłości i zbudować siebie po swojemu WRESZCIE,a nie wg.życzeń matki czy otoczenia! Na miejscu może Pani zrobić to samo,jeżeli starczy Pani sił,aby żyć po swojemu i odciąć się od wygorowanych oczekiwań znajomych i rodziny. Przy pomocy internetu moze Pani znaleźć mnóstwo nowych znajomych,którzy bedą Panią WSPIERAĆ ZAMIAST OCENIAĆ. Jeżeli pozostanie Pani z matką,proszę głęboko uświadomić sobie to co tu Pani napisałam,moze brutalnie szczerze ale w trosce o Panią. Mechanizmy obronne będą Pani podpowiadały,ze to bzdury,bo nie znam Pani i nic nie wiem,ale proszś uwierzyć, i proszę uwierzyć również,ze przeczytałam wystarczająco.

      Usuń
    3. ...aby moje wnioski mogły być choć trochę słuszne
      Wszystko jest proste,to my komplikujemy po to aby znaleźć usprawiedliwienia aby nie podejmować nowych wyzwań,bo się boimy. Lepsze ciepłe g..o w dłoni w chlodny wieczór niż niepewnw jutro-jak to mawiają starzy górale;) Radziłabym Pani jak najszybciej oddać matkę i poczynić wszelkie kroki ku temu,ponieważ niszczy sobie Pani życie i za pewne osobom w Pani otoczeniu również. Proszę pozbyć się wszystkich rzeczy matki i sprzedać lub wynająć dom chociaż na trochę i wyjechać,zmienić otoczenie,poznać nowych ludzi,znaleźć pasję-zacząć uprawiać jakiś sport lub oddać sie działalnosci artystycznej bądź harytatywnej,albo wszystko na raz. Proszę zrobić rzeczy,ktore zawsze Pani chciała zrobić ale odkładała je Pani na później,bądź nie wierzyła Pani w siebie,bądź.poswięcała sie dla innych. Proszę skupić się na sobie i spełniac marzenia,np schudnąć (wystarczy trochę spaceru i pozbyć sie cukru,pieczywa z diety-sniadanie np;płatki owsiane z owocami na mleku),wysypiać się,poprostu zatroszczyć się o siebie. Można zmienić całkowicie swoje życie nawet w przeciągu paru mcy,wystarczy tylko odważyć się na 1 krok,a reszta sama przyjdzie. Pozdrawiam i życzę siły i wytrwałości wyrwania się z tej chorej relacji i zawalczenia o siebie bez wymówek i użalania :)

      Usuń
    4. Proszę poprostu najzwyczajniej w swiecie zacząć żyć!!!!!!!!!! :))))
      Proszę sobie to obiecać :) ze bedzie Pani spelniac tylko swoje oczekiwania,a nie innych, bo jeżeli nie to pozostaje Pani tylko jedno: przestać zawracać ludziom 4 liter Pani beznadziejną sytuacją! Proszę mi uwierzyć-hehe znowu-co jest pozytywną informacją (mimo,iz moze Pani teraz myslec inaczej),ze nikogo,absolutnie nikogo Pani życie nie interesuje, i nie bedzie interesowało dopóki nie zribi Pani czegoś nadzwyczajnego i nie zacznie Pani dawać ludziom czegoś więcej od siebie niż tylko marudzenie i narzekanie na swoją sytuację-to ludzi wkurza,jezeli ktoś marudzi i nic z tym nie robi. Więc albo zmiany albo przyzwyczaić się do tego co jest i zaakceptowac sytuację i nauczyć się z niej smiać i z siebie! Tragizujecie tu ludzie strasznie,a zadna tragedia się wam nie dzieje straszna-wichura nie zdmuchneła wam domu a wasz cały majątek i rodzina nie odpłynęły z rzeką,nie straciliscie do tego rąk i nóg,a zachowujecie się jakbyscie ich nie mieli. Naprawdę taki dramat posprzatac kupę,naprawić klamkę, rozpakować parę walizek, wysluchac trochę przeklenstw na swój temat? Poznałam osobiscie ludzi w identyvznej sytuacji do tego z problemami finamsowymi i samych, którzy nauczyli się z tego śmiać. I jak babka swirowała to smialiśmy się z tego co mówi i robi do rozpuku :) Powstawały zarty na temat babek i dziadków. Naprawdę,nauczcie się śmiać z siebie i nie użalać nad sobą,bo tylko to Wam kochani pozostało, i tylko to ponoże Wam przetrwać i nie zwariować. I doceńce co macie,bo ludzie żyją bez rąk i nóg,z ciężkimi chorobami i tak nie rozpaczają i nie dramatyzują. Jest masa rozwiązań tylko trzeba chcieć je znaleźć. A w radości i milości na pewno odnajdziecie więcej siły,niż w nienawiści i obrzucaniu się błotem. Codziennie będę się za Was modlić do wszystkich znanych mi bóstw,abyście odnaleźli radość i siłę w sobie i dostrzegli jakie to banalnie proste-wystarczy zmienić nastawienie. I tyle! Już! Ot co...wielkie mi rzeczy hehe ;) POWODZENIA

      Usuń
    5. https://portal.abczdrowie.pl/pomoc-w-depresji

      Usuń
    6. https://m.deon.pl/inteligentne-zycie/depresja/art,159,o-czym-rozmawiac-z-chorym-na-depresje.html

      Depresja jest współtowarzyszką demencji i rodzina i opiekunowie mogą "zarazić się" depresją. Jezeli ciagle przebywa się w towarzystwie osoby wiecznie narzekajacej(wszystko źle sie dzieje i my wszystko robimy źle),marudzacej (nie chce jeść,myć się,przebrać,wyjść na spacer),agresywnej pasywnie i biernie, z negatywnym nastawieniem do wszystkiego,ciągle poirytowanwj lub smutnej możemy także zapaść na depresję. Stawiamy się w roli odpowiwdzialnego za sytuację lecz my także musimy poszukać pomocy i wsparcia. Wysłuchanie i wygadanie się jest pomocne ale użalanie się nad drugą osobą-osobiście uważam,że tylko pogłębia problem. Często osoba w depresji oczekuje tego własnie od słuchacza i swoimi emocjami wpedza go także w zły nastrój lub probuje ale nie robi tego celowo tylko nie chce byc sam z tymi emocjami i chce aby ktos przezywał je wraz z nim. Jednak trzeba wyznaczyc granice i oprócz cierpliwosci próbować motywować. Osobom demencyjnym mozemy jednak tylko proponować zrobienie czegoś,jednak czlonkowie rodziny i opiekunowe czasami potrzebują silnego "kopa" w postaci konstruktywnej krytyki aby znaleźć motywację do przerwania złych nastrojów. Nie zawsze głaskanie, przyznawanie racji i udawanie zrozumienia jest pomocą-czasem pogarsza zły stan i uczy osoby depresyjne,ze jezeli chcą zwrócić na siebie uwagę i otrzymać pomoc,milość i zrozumienie muszą byc smutne lub zrobić coś przekraczającego granice normalności. Jest to nic innego jak dawanie nagrody za złe zachowanie i smutek. Granica jest bardzo cienka i trudno wyważyć kiedy glaskać i pocieszać,a kiedy ignorować-zle zachowania,napady smutku i poczucie bezradnosci i beznadziei (osoby nie demencyjne). Osoba depresyjna zaczyna manipulować zachowaniem osób wokół i często dochodzi do wymuszeń danej reakcji i dla świetego spokoju wtedy odpuszczamy lub przyznajemy rację. Nie jest to dobre podejście. Trzeba pomóc opiekunom zburzyć iluzję "stawiania się wyżej" i fałszywe przekonania,ze są osobami,ktore poswiecają się całkowicie i nie dostają nic w zamian,są ofiarami a ich pobudki są zawsze dobre i własciwe. Depresja moze rozwijać się bardzo dlugo i długo pozostawać w ukryciu,rodziny i osoby zapadające na nią często są zachorowały duzo wczesniej niz zaczęły uswiadamiać sobie objawy. Czesto są ofiarami traum z dalekiej przeszłości i jeżeli nic z tym nie zrobią to ich dzieci i dzieci ich dzieci będą tak samo przezywały silne stany obniżonego nastroju bez motywacji do zmian,i bedą wzrastały w poczuciu skrzywdzenia i bycia ofiarą. Nie rozwiną samodzielności ani zaufania do innych. Silne emocje i toksyczne zwiazki bardzo izolują taką rodzinę i silnie wiażą jej czlonków ze sobą, ponieważ wiąże się to z ekstremalnym poczuciem odrzucenia,winy i rozpaczliwym próbom zapobiegania tym emocjom zamiast ignorowania ich i wzięcia "na przeczekanie" oraz podejmowania prób znalezienia zajęcia dajacego radość i zapomnienie,dowartosciowanie i akceptację otoczenia, prób nauki własciwej komunikacji i kontroli emocji. Silne więzi,poczucie winy,silna wzajemna kontrola,stawianie nadmiernych wymagań i brak zaufania utrudniają podejmowanie działań,gdyż próby zapobiegania tym zachowaniom tak silnie angażują czas i emocje,ze brak już siły na coś wiecej.

      Usuń
    7. Osoby z takiej rodziny mogą mieć problem ze zrozumieniem otoczenia spoza rodziny i czuć sie odrzucone oraz atakowane kiedy dochodzi do prób pomocy czy komunikacji osób z zewnatrz systemu,które nie poslugują sie tym samym traumatycznym językiem co członkowie rodziny. Nie rozumieją,ze samodzielność oraz konstruktywna krytyka to coś dobrego. Kiedy po raz kolejny zostają "pozostawieni" ze swoim smutkiem sam na sam,gdy otoczenie probuje ich nauczyć samodzielności i właściwych reakcji odpuszczania kontroli i dystansu do siebie,śmiania sie z siebie i podchodzenia z usmiechem i luzem do wszystkiego,mogą sadzić,ze ktoś śmieje się z nich,uwaza za gorszego,głupszego,olewa,chce skrzywdzić,czują się niezrozumiani, co niestety jeszcze bardziej zacieśnia toksyczne związki rodzinne. Kiedy ich fochy,strasznie tragiczne stany depresyjne, "użalactwo" i szantaże emocjonalne są ignorowane przez otoczenie (w domu zawsze ktoś zareaguje-krzykiem,smutkiem,fochem), czują się osamotnieni,co wzmaga w nich agresję i niechęć do otoczenia i błędne samonapędzające się koło emocji się zamyka i wszystko zaczyna się od nowa ze zdwojoną siłą. Jako organizmy żywe posiadamy reakcje obronne,więc zmęczony stresem organizm może wyłączać lub zabijać neurony,atakować sam siebie chcąc zakończyć ten stan i wyeliminować chore komórki,które powodują chorobę całego organizmu np przez nadprodukcję hormonów stresu-chce powstrzymać cierpienie,degenerację i dysharmonię. Jednak,gdy jest ich zbyt wiele i wiele procesów jest uszkodzonych w obronie przed chorobą organizm znajduje rozwiązania jak walczyć z wrogiem,które czesto odbywają się bez udziału świadomości człowieka,ponieważ to on sam robi sobie krzywdę stresując siebie samego i popadając w smutek. A więc co robi organizm najpierw? Aby przestać się sam atakować,i gdy juz drobne naprawy dawno nie działają aby uchronić organizm przed samobójstwem i psychikę przed ciągłym obwinianiem się-kieruje agresję na otoczenie. Mamy izolację od innych ale z tym da się żyć :) więc jeżeli myślisz,ze inni chcą cię skrzywdzić,oszukać,ciągle kłamią,są źli odczuwasz do nich niechęć,nienawiść bądź częste rozczarowanie i smutek bądź pewien,ze to iluzja spowodowana twoim przedłuzonym stresem i autoagresją,bo myślenie źle o sobie jest agresją skierowaną przeciwko sobie-nie dam rady,jestem glupi,brzydki,inni są lepsi. Wyjsciem z sytuacji jest przełamywanie się coraz bardziej i bardziej do kontaktów z innymi i pogłębiania relacji ze zdrowymi jednostkami oraz nie wiwrzenie swoim emocjom-to co się dzieje jest nieprawdą,to co czuję jest tylko sygnałem,który daje mi znać,ze się boję,ze to ja mam obawy i to ze mną jest coś nie tak- nie: ktoś dał mi powody do tego aby tak się czuc i misza byc wlasciwe,bo wierze swoim emocjom-nie. Uswiadomienie sobie tego,ze sam się krzywdzę i krzywdzę innych moze być bardzo bolesne ale tez i oczyszczające-poboli i przestanie jezeli podejmiemy własciwe działania: szukanie pomocy,wiedza,hobby,sport,kontakt z ludźmi,wolność od nałogów,sen i odpoczynek,kontrola emocji i zachowań,ignorowanie złych myśli. Aby kontrolować emocje nie możemy ich dusić w sobie ale nie mozemy sie tez na kimś wyładowywać, więc jezeli nazbiera nam się duzo frustrów i negatywów mozemy posluzyć się takimi sposobami na początku zanim nauczymy się nie podazać za tymi emocjami: zawiesić worek bokserski i bić worek, wychodzić na chwilę np do ubikacji kiedy sytuacja przekracza nasze mozliwosci kontroli, krzyczeć samotnie w lesie lub pokoju i wyzywać osoby,którym chcielibysmy to powiwdzieć-wyrzucić to z siebie, w sposób bezpieczny tłuc sobie naczynia-kubki w ikei kosztują 2 złote,mozna sobie porzucać w garażu lub na dworze w bezpieczbym miejscu bez nikogo innego. Sport jest swietnym sposobem wyładowania agresji, a pisanie pamietnika moze byc ponocne takze przy smutku i proboe zeozumienia siebie.

      Usuń
    8. Anonimie, nie popisuj się pseudopsychologiczną niby-wiedzą i nie pouczaj ludzi, opiekujących się chorymi, jeśli nie masz w tej kwestii ani doświadczenia ani nic mądrego do powiedzenia. Opiekunowie dzielą się tu swoimi trudnymi doświadczeniami, pytają o konkretne sprawy, oczekując porady jak zachować się w konkretnych sytuacjach w opiece nad chorymi.Swoje pytania kierują do osób, które mają coś do powiedzenia w tej sprawie, tj do specjalistów lub tych, którzy mają doświadczenie w opiece nad chorymi na Alzheimera. Zamiast zaśmiecać forum, idź potłuc kubki z IKEA, bij worek bokserki, krzycz w lesie a potem opisz to wszystko w pamiętniku. A jak nadal będzie Cię kusiło, żeby zabrać głos w sprawie opieki nad chorymi na A., pojeździj na rowerku. Stacjonarnym.

      Usuń
  11. Depresja dotyka takze sporej ilości Polakóe jako konsekwencja zycia za zelazną kurtyną, i społecznego przyzwolenia na akceptację: homofobii,nietolerancji, plotkarstwa,szownizmu, fanatyzmu nie tylko religijnego np pseudokibice,nacjonalizmu. Homoseksualizm,in vitro,inne kultury i religie, feminizm to choroby ale nienawiść,nietolerancja i agresja już nie. Ludzie boją się mieć odmienne poglądy i stosować konstruktywną krytykę,więc tylko przytakują,a za plecami zwymyslają. Konsekwencją tego typu wrogiego nastawienia i ciąglego stresu oraz braku komunikacji pełnej tolerancji,akceptacji i zrozumienia jest depresja. Nie da się nienawidzieć wszystkich wokół i uwazac za głupich a kochać jedynie bliskich-to podejscie odciska piętno na całym naszym zyciu. Takze chcesz zmienic swiat-zacznij od siebie-1 nie sfrustrowana wiecznie osoba i bez paranoi moze dawac dobry przykład wielu ludziom i tak pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja babcia ma początek tej choroby albo demencji starczej nie ma jejchętnych stwierdzonej przez lekarza jednak wszytko na to wskazuje. Nie możemy sobie z mama.poradzić z jej zachowaniem. Ma mieszkanie w ktorym nie jest w stanie sama mieszkac bo jej sprawnosc fizyczna na to nie pozwala jednak uparcie dazy by ja tam zaprowadzic ii zostawic bo sobie poradzi jednak wiemy ze to nie mozliwe. Nie wiemy juz co mamy zrobic i jak wyjscnie z tej sytuacji zeby wkoncu sobie dala spokoj z tym ze chce mieszkac sama.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja tesciowa ma Alzheimera,bije moja szwagierke z ktora mieszka ,jej dzieci,skatowala psa,nie mozna jej upilnowac ,jest bardzo silna .Co robic?

    OdpowiedzUsuń
  14. opiekuję się swoja Mamą która ma otępienię ( piszę otępienie ponieważ wolę ten zwrot) ostatnio nasiliło sìę pobudzenie w przebiegu tej choroby i nie ma tu jakiejs mądrek recepty. Czytam wpisy opiekunów i z mojej strony mogę powiedzieć ze miłość i cierpliwość inaczej nie da rady. Bardzo kocham swoją Mamę i praktycznie zrezygnowalam z życia swojego dałam całą siebie jak kiedyś Mama dała całą siebie nam, swoim dzieciom a miała ich siedmioro co prawda chętnych nie ma do pomocy i jestem z tym zupełnie sama jednak nie wyobrażam sobie innej sytuacji. Ubrałam się w Mamę czyli jestem jej rączkami jej nogami,jej oczami, spróbować czego w danej chwili możę chcieć, ugotowac to co kiedyś lubiła, śpiewać z nią stare piosenki i pieśni kościelne, uwielbia chodzić po mieszkaniu godzinami, chodzę chociaż mnie to męczy ale robię to z miłości do Niej w podziękowaniu co dla nas robiła za te noce nie przespane w chorobie dzieci. Zawsze rodzeństwu wypomnę za to ze tyle czasu poświecaja Mamie i mówię kiedy byliśmy mali i choróbska różne mieliśmy to mama dawała siebie na 100% żeby pomóć i nie było czegoś takiego że skoro jesteśmy nie wygodni bo dużo opieki trzeba poświecic to może niech dzieci idą dp szpitala czy domu dziecka . Dajmy miłość ona wróci do nas

    OdpowiedzUsuń
  15. Wniosek o ubezwłasnowolnienie to ostateczność. Sama się nad tym zastanawiam. Moja mama ma 84 lata. Ma stwierdzoną chorobę Alzheimera, która stale postępuje. Myślę nad ubezwłasnowolnieniem. Znacznie ułatwiłoby mi podejmowanie decyzji za nią. Teraz niestety nie mogę. Niestety, dopóki nie zostanie wymyślony lek na Alzheimera, ta choroba będzie nadal z osobami starszymi :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Tez pracuje jako opiekun osób starszych w domu opieki spotkałam się z wieloma przypadkami demencji i agresji u osób starszych , mogę stwierdzić że swojego doświadczenia że o ile kobiety z tą choroba są trudne w opiece to jeszcze jakoś można z nimi się porozumieć.zainteredowac jakąś czynność wspólnie zrobić.sa pomocne i chętne do współpracy przy odpowiednim podejściu opiekunka.czego nie mogę powiedzieć o mężczyznach oni to są trudni w opiece uparci .agresywni , dominujący,myślą że cały świat zwojują tym agresywnym zachowaniem .może to źle zabrzmi ale faceci w chorobie są straszni .nie potrafię się nimi zajmować .sam fakt podejścia ich myślenia do życia i czynów.w ciągu dnia tego durnego ich myślenia i uznawania kobiety za służąca mnie denerwuje .nie potrafię spokojnie do nich podejść.oni mnie poprostu denerwują ,i ten zapach faceta oni wydzielają strasznie śmierdzący pot.obawoam się że jak mój mąż zacznie mieć objawy demencji oddam go z lekką ręką do domu opieki.zdrowe to durne a w chorobie nie wyobrażam sobie opieki nad nim.ale to tak po skrócie chciałam napisać.ze nie jesteśmy nikomu nic winni a opieka nad chorą osobą jest ciężka i trudna .do czasu kiedy nad chorym da się zapanowac i nas rozumie powinnien być przy nas.ale ludzie macie swoje życie nikt wam nie odda straconych lat .zniszczyć sobie i tak krótkie życie by sobie i innym udowodnić że dacie radę nie warto .od tego są odpowiednie ośrodki i lekarstwa .choremu z postępującą demencja nie pomożemy nie zawrócimy choroby .a nasze życie zostanie zniszczone przez to co inni powiedzą .

    OdpowiedzUsuń