mam przyjemność rozpocząć na blogu nowy cykl tematyczny:
Z pamiętnika opiekuna...
Nazwałam to cyklem i mam nadzieję, że powstanie cykl...
Te posty to przestrzeń dla Państwa, dla wszystkich osób, które także zechcą się podzielić tym, jak postrzegają opiekę nad chorym, jakie towarzyszą temu zdarzenia, uczucia i emocje...
Cykl ten powstał z inspiracji Państwa wiadomościami do mnie w których opisujecie swoje przeżycia i dzielicie tym co dla Was ważne i trudne, za co serdecznie dziękuję.
Pomyślałam też, że jest to okazja do pokazania na wewnątrz, że problem opieki domowej istnieje, a często nie jest zauważany w społecznym dialogu- jest problemem tabu i nie wychodzi za drzwi domu. Mimo różnych życiowych historii poszczególnych osób emocje i problemy są tak podobne u większości opiekunów i myślę, warto się nimi dzielić w poczuciu, że nie dotyczą tylko nas.
Cykl otwiera wypowiedź Ani.
W historię 19 lat życia Ani, wpisana jest również choroba jej bliskiej osoby - babci chorującej na demencję.
" Babcia nie miała tak, że choroba wystąpiła nagle, najpierw wszyscy myśleli, że to po prostu starość. Z czasem, gdy choroba się rozwijała zaczęliśmy się domyślać, że coś jest po prostu nie tak. To trwa już jakieś (+/-) 6-8 lat. Ma 79 lat.
Sytuacja nie jest za ciekawa,
czego można się domyślić znając zachowania osób chorych. Pomocy z zewnątrz nie
mamy żadnej, bo babcia wpada w szał jeśli robią coś przy niej osoby trzecie.
Zajmuje się nią moja ciotka, która mieszka we wsi obok, więc musi dojeżdżać.
Moja mama jest za granicą, więc tylko miesiąc w roku (wtedy kiedy jest w
Polsce) może się nią zajmować.
Ogólnie babcia siedzi całymi
dniami w domu, nigdzie nie wychodzi. Ma rożne dziwne natręctwa np. telewizor
musi chodzić dzień i noc albo chusteczki maja być porozkładane na szafkach,
stolach itp. (nie wiadomo po co). Kiedy niechcący zmieni sobie kanał na inny,
idzie do dziadka i skarży się że ktoś jej to przełącza, wszyscy chcą jej na
złość zrobić i takie tam... Tak na prawdę wszystko zależy od humoru danego
dnia. Raz wszystkich obraża krzyczy, a czasami siądzie, porozmawia pośmieje
się.
Kiedyś mama przywiozła jej z
Anglii jakieś sweterki i spódnice. Potem babcia zaniosła te rzeczy do pokoju
dziadka i powiedziała, że to jego "niuni", nikt nie wie o co chodzi,
ale to akurat śmieszne, bo babcia podobno nigdy nie była zazdrosna.
Sprawa pieniędzy wygląda tak, że
teraz pieniądze babci są trzymane w szkatułce u dziadka, bo kiedyś potrafiła
chować pieniądze po gazetach i potem je wyrzucała, albo po prostu gdzieś miedzy
książki chowała albo w pościel i nikt tego znaleźć nie mógł. Wiele razy
krzyczała, że ją wszyscy okradają.
Ma tez coś dziwnego w głowie ze
musi wszystko chować. Poszewki, talerze, sztućce, no dosłownie wszystko i nikt
tego znaleźć potem nie może.
Obiady gotuje jej dziadek,
często nie chce jeść albo w ogóle nie chce wstać z łóżka (zazwyczaj po nocy
chodzi, a w dzień śpi). Jak przyjeżdża ciotka to musi babcie myć. Czasem
obejdzie się to bez jakiś kłótni i krzyków, a czasem jest to po prostu
histeria, jakby się wody bała. Krzyczy i wyzywa ciotkę, zaczyna płakać i trząść
się z zimna, chociaż jest nagrzane do 26 stopni w pokoju. Ciotce gorąco, a
babcia udaje ze zamarza.
Ogólnie podobno ludzie z tą
chorobą maja tendencją do robienia z siebie ofiar, wmawiania, że jest im źle i
niedobrze i że wszyscy wokół się nad nimi znęcają itp itd. i tak ma właśnie
babcia.
Raz jak jej się telewizor zepsuł
to mówiła, że to na 100% dziadek jej go wyłączył, a raz jak ją ciotka przyszła
umyć (przynosi taka duża wanienkę z woda i ją myje w pokoju) to poprosiła
babcię, żeby się rozebrała, na co ta oburzona, że „ jak to, przecież na
mnie patrzą.” Chodziło o ludzi w telewizorze...
Nie pamięta ze skończyłam już
liceum, nie pamięta, że brat od 4 lat mieszka w Krakowie, nie wie jaki jest
miesiąc, jaki dzień. Na wigilii nawet nie rozpoznała mojego brata i siedziała
jakaś taka obrażona, on się przytulił do mojej mamy, a babcia potem mówiła
dziadkowi, że moja mama zdradza tatę…
Kiedyś przyszłam do dziadzia na
18 na obiad i serial, ona przyszła i zapytała, co ja tak wcześnie tu robię
(myślała, że jest 6 rano).
Na święta jak moi rodzice wrócili, mama była u niej
dwa dni pod rząd prawie cały czas. Sprzątała, gotowała, siedziała i gadała
sobie z babcia i dziadkiem. Ja przyszłam na trzeci dzień, poszłam do pokoju
babci pogadać (mama była w kuchni, pomieszczenie obok i coś gotowała) i rozmowa
wyglądała tak:
Babcia: co tam u mamy?
Ja: ???? no dobrze wszystko…
Babcia: zdrowa jest?
Ja: no, tak, tak.
Babcia: a kiedy wraca?
Na co ja zamarłam po prostu, bo nie wiedziałam, że jest aż tak źle…"
Ja: ???? no dobrze wszystko…
Babcia: zdrowa jest?
Ja: no, tak, tak.
Babcia: a kiedy wraca?
Na co ja zamarłam po prostu, bo nie wiedziałam, że jest aż tak źle…"
Dziękuję Ani za to, że zechciała podzielić się z nami, tak osobistymi treściami.
Zapraszam Państwa do opisania swoich historii. Można je nadsyłać przez okno kontaktu na blogu lub mailem na adres: karolinakramkowska@gmail.com
Publikacja będzie za Państwa zgodą i tyle treści ile Państwo zechcą, podpisane lub anonimowe.
Dziękuję za ten cykl, to świetny pomysł i liczę, że takich tekstów będzie więcej.
OdpowiedzUsuńOpieka nad osobą z demencją jest trudna i dobrze wiedzieć, że inne osoby mają podobnie do nas. Ja czuję się czasem zagubiona, jak pani Ania uświadamiam sobie, że jest gorzej niż było, że wszystko zależy od dnia i nigdy nie wiadomo czego się spodziewać... ale pomaga to, że więcej osób się z tym zmaga i można podzielić się swoimi odczuciami.
Ładnie naspiane
OdpowiedzUsuńO pracy jako opiekun osoby starszej można byłoby zapewne pisać grube książki. Pamiętam jak pracowałam w http://goldcare.pl to moi podopieczni byli tak wspaniałymi ludźmi, że z niektórymi kontakt mam w sumie do dziś. Praca opiekuna nad osobą starszą jest dość wyczerpująca i trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, aby być w niej dobrym.
OdpowiedzUsuń